Recenzja filmu

Asteriks i Obeliks: Imperium smoka (2023)
Guillaume Canet
Maciej Kosmala
Guillaume Canet
Gilles Lellouche

Cesarskie spięcie

Guillaume Canet w "Imperium smoka" wraca do ukształtowanej formuły serii. To ciągle kino krystalicznych emocji, fizycznej porywczości, kreskówkowej inscenizacji i czarno-białych charakterów.
Cesarskie spięcie
U szczytu swojej potęgi Cesarstwo Rzymskie jest ogromne. Rozciąga się od pustyń Afryki po granice północnej Anglii. Ponad ćwierć ludności świata żyje i umiera pod rządami cesarzy. Prawda, ale niewielkie ma to znaczenie. Juliusz Cezar (Vincent Cassel) zdaje się przeświadczony, że wygrał już dostatecznie dużo bitew, a kolejne podboje można odłożyć na czas nieokreślony. Ma bowiem ważniejsze rzeczy na głowie. Jego uwagę zaprzątają romantyczne rozterki oraz kryzys związku z Kleopatrą (Marion Cotillard). Egipska królowa ucieka w objęcia muskularnego atlety i otwiera własną działalność gospodarczą. Może powrót na wojenny trakt sprawi, że Juliusz odzyska uczucia ukochanej? Dla niej przecież warto wyrżnąć niejedną armię. Daleko na Wschodzie, w równie ogromnym Cesarstwie Chińskim, dochodzi do zamachu stanu. Cesarzowa (Linh Dan Pham) zostaje uwięziona, ale jej córce Fu Yi (Julie Chen) udaje się szczęśliwie uciec. Oczywiście ma to być tylko rozwiązanie tymczasowe. Księżniczka planuje znaleźć silnych sojuszników i powrócić w glorii, odzyskując dla matki tron. 



Galowie żyją niezmiennym, błogim rytmem, bardziej przejęci sąsiedzkimi sprzeczkami niż Wielką Historią. Biesiady, tańce i spokój czasami przerywany przeganianiem kręcących się w pobliżu, i na własną zgubę, rzymskich oddziałów. To rzecz jasna specjalność dysponujących magicznym napojem Asteriksa (Guillaume Canet, również na reżyserskim stołku) i Obeliksa (Gilles Lellouche, przejmujący rolę po Gérardzie Depardieu). Gdy do ich wioski przybywa chińska księżniczka i prosi o pomoc, nie zastanawiają się ani chwili. Nowy świat, nowi przyjaciele, nowa przygoda. Kolejna szansa na, być może w końcu, odwzajemnioną miłość. Jak zwykle nie mają nic do stracenia. 

Guillaume Canet w "Imperium smoka" wraca do ukształtowanej formuły serii. To ciągle kino krystalicznych emocji, fizycznej porywczości, kreskówkowej inscenizacji i czarno-białych charakterów. Jeśli się zakochać, to od pierwszego wejrzenia. Jeśli kogoś przestraszyć, to wyskoczy z sandałów. Zdradliwi podwładni to must have na każdym dworze, ale sprawiedliwość, poczciwość i dobro zwyciężą, choćby nie wiadomo co się działo. Wszystko znane, lubiane i  oczekiwane. Fabularna powtarzalność oraz niezmienność postaci jest w tym przypadku atutem. Nikt nie powinien mieć też wątpliwości, że Wielki Mur, wcześniejsze egipskie piramidy bądź brytyjski dwór są tylko poboczną scenografią, pretekstem. W istocie chodzi o niezwykle nośne w popkulturze postacie i ich dziecinne przepychanki, popisy i przechwałki. One, niezależnie od okoliczności, są fundamentem ponadczasowej, niezniszczalnej przyjaźni Asteriksa i Obeliksa. 



Fantastyczna, odległa przeszłość, ale twórcy mają też coś do powiedzenia o naszych czasach. To może aż nadto powierzchowne dowcipy, ale ciągle skuteczne. Kostium z epoki, ale ludzie z XXI wieku. Wibrujący jak telefon gołąb przynoszący wiadomość, dosadne złamanie czwartej ściany przy reklamie perfum, żartobliwe lokowanie produktu na chińskim targu czy zdobiące ulice billboardy z olejkami wyzwolonej Kleopatry. Marketing i dobry PR to potężna moc. Wiedzą o tym dobrze bohaterowie i twórcy "Imperium smoka". 

Mniejsza o cel wyprawy, wyzwolenie cesarzowej i starcie dwóch imperialnych mocarstw. Dramaturgiczna stawka, walka o wolność i honor, jest regularnie zbijana przez ironiczny dystans oraz liczne dygresje. Wszystko jest bowiem pod kontrolą, nikt poważnie nie ucierpi, wszystko się rozejdzie po kościach i powróci status quo.  Napędem filmu Caneta są ogrywające niezręczności sceny-miniatury, pyskówki, komiczne mordobicia, nieudolny flirt czy wszem wobec panujący slapstick. Wiodącą postacią może być tym razem znużony, stęskniony i marzycielski Juliusz Cezar w wyrazistej interpretacji Cassela lub Jérôme Commandeur w epizodycznej roli zaspanego, nieprzytomnego wodza Galów, Abraracourciksa. Guillaume Canet wie, że jak coś działa, nie należy tego zmieniać. Często to wystarcza, by osiągnąć sukces. A jeśli to odrobinę za mało, z ławki rezerwowych może wstać gotowy do gry Zlatan Ibrahimović
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W Chinach dochodzi do buntu. Cesarzowa (Linh Dan Pham) zostaje porwana. Jej córce, księżniczce Fu Yi... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones